0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Sawczuk w poniedziałek]...

[Sawczuk w poniedziałek] Kolor papugi. Wokół „Schronu przeciwczasowego” Gospodinowa

Tomasz Sawczuk

Jeśli chcemy czasem uciec – cóż, kto nie chciałby czasem uciec. Jeśli jednak człowiek chce uciec zawsze, całkowicie, w przeszłość, do innego świata – w praktyce może to oznaczać tyle, że próbuje uciec przed sobą.

Julian Barnes i Georgi Gospodinow – Europa Zachodnia i Europa Wschodnia. W dziełach obu pisarzy jest element nostalgii. Barnes w „Papudze Flauberta”: jak wyglądała wypchana papuga francuskiego pisarza? W „Poczuciu kresu”: czy list napisany do przyjaciela czterdzieści lat temu mógł być inny? Tymczasem Gospodinow: czy inne mogłyby być całe światy?

W opowiadaniu Barnesa główne znaczenie ma detal – pojedyncze życie, pamiętnik, zdanie. Jest tutaj element niepowodzenia, które zdaje się do jakiegoś stopnia nieuniknione, jest również element pogodzenia się z rzeczywistością. Czy dałoby się znaleźć w muzeum egzemplarz papugi, na którą patrzył Flaubert? Cóż, nie da się, bo pełno było tych papug i nie wiadomo, która mogła być jego, a zresztą nie musiał jej przecież opisać dokładnie, mógł dodać w opisie coś od siebie. No trudno, tak bywa, piękną drogę przebyliśmy.

W „Poczuciu kresu” utalentowany młody filozof Adrian popełnia samobójstwo – z powodów, na które narrator Anthony Webster miał pewien przypadkowy wpływ, jak dowiaduje się po wielu latach. Webster próbuje dociec prawdy o wydarzeniach z przeszłości, ale czyni to w sumie z przypadku – zagłębia się w szczegół, który odkrywa przed nami złożoność ludzkich losów, głównie z tego powodu, że w jego życiu nie dzieje się zbyt wiele. Życie Webstera jest zwykłe – nawet jeśli Adrian miał na imię, chyba nie całkiem przypadkowo, tak samo, jak opętany przez diabła kompozytor z „Doktora Faustusa” Manna – i to mu odpowiada. W życiu tym było trochę osobistych porażek, ale – jak dochodzi do wniosku – ostatecznie niczego nie dałoby się zrobić inaczej. Było takie, jakie miało być. Zwykłe oznacza zatem: czasem barwne niczym wypchana papuga, czasem przyjemnie szare. Jest zapominanie, jest przemijanie, czasem rozumienie.

Klinika przeszłości

Oczywiście, angielski pisarz może opowiadać w taki sposób, ponieważ widocznie nie niepokoi go nic bardziej bezpośredniego, jakieś konkretne zagrożenie egzystencji, jak choćby najazd Związku Radzieckiego. O ile więc u Barnesa nostalgia wiąże się z łagodnym, a może na wpół zrezygnowanym, przyzwoleniem na upływ czasu, u Gospodinowa nostalgia jest nerwowa – jego tematem jest bunt wobec czasu.

W „Fizyce smutku” przybiera to formę, z którą sympatyzuję: narrator wyobraża sobie, jak by to było mieszkać w innym miejscu, w innym czasie, być drzewem albo ślimakiem, wszystkim i wszędzie – jak by to było przybrać inną formę istnienia. Pamiętam, że gdy byłem mały i jechaliśmy z rodzicami na wakacje, zawsze wyobrażałem sobie, jak to jest mieszkać w mijanych blokach kolejnych miejscowości; jakie byłoby w środku mieszkanie, jakie meble, droga do szkoły i jakie zabawy na podwórku. W powieści Gospodinowa narrator rzeczywiście żył w tych miejscach i czasach, a nawet potrafił żyć przeszłość cudzych przodków.

W „Schronie przeciwczasowym”, za który bułgarski autor otrzymał właśnie nagrodę Bookera, temat jest podobny, ale sytuacja wygląda trochę inaczej. W pewnym miejscu powieści również pojawia się papuga, nazwana zresztą Emma Bovary. Jednak patrząc na całość, trudno uciec od wrażenia, że wyraża się tu pewien rodzaj emocjonalności, który ma znaczenie i w naszym kraju – rodzaj pretensji wobec historii i związanej z tym niezgody na teraźniejszość.

Otóż tym razem genialny wynalazca i psychiatra Gaustyn (książkowe alter ego autora) zakłada kliniki przeszłości, w których można żyć w minionych dekadach, a nawet wybranych latach. Z czasem wpisuje się to szerszą emocję i modę społeczną, a przeszłość coraz bardziej przenika do teraźniejszości – i w całej Unii Europejskiej odbywają się referenda o powrocie do dawnych czasów. Mówiąc wprost, ludzie głosują, w którym roku było lepiej, aby do niego wrócić. Opowieść obejmuje całą Europę, a nie tylko Bułgarię czy region, bo i na Zachodzie pojawiają się przecież narracje o przywracaniu dawnej wielkości – nostalgia staje się polityczna. Oto właśnie idea schronu przeciwczasowego – miejsca, do którego można uciec przed czasem.

Przeciwko walce z czasem

Jest to wizja, która budzi moją złość. Dlaczego właściwie? Jestem chyba przeciwko walce z czasem, a może i szerzej – przeciwko ucieczkom od rzeczywistości. Tak, jeśli sytuacja jest nie do wytrzymania, wówczas uciekamy. O ile jednak można sobie jeszcze wyobrazić korzyści z dysocjacyjnej literatury, to jakie korzyści miałaby nam przynieść dysocjacyjna polityka?

Nieprzekonujące wydają się już wyniki tych wszystkich referendów, które podaje w książce Gospodinow. Dlaczego mielibyśmy wracać do lat pięćdziesiątych, siedemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych? Czy ktoś naprawdę chciałby znowu żyć w roku 1989? Wydaje się, że właśnie wtedy, gdy próbujemy wybrać konkretny moment w przeszłości – dowiadujemy się, czego dokładnie dotyczy nasza nostalgia. I nie dotyczy ona raczej żadnego momentu historycznego, lecz raczej uczucia – wyobrażenia chwili, w której było nam lżej, a nawet jeśli nie lżej, to gwarantującej pewność gruntu pod nogami; a w każdym razie wyobrażenie świata, w którym nie ma dzisiejszych konfliktów i niepewności. Jeśli więc przeszłość przynosi spokój, to może dlatego, że daje iluzję kontroli.

Jest to jedynie iluzja, bo przecież gdybyśmy wrócili w tamten moment, to wszystkie niepewności i konflikty, które zdołaliśmy w tej wizji zapomnieć, również wróciłyby od nowa. To właśnie owa przeszłość doprowadziła zresztą do sytuacji, z której trzeba teraz uciekać. W gruncie rzeczy nie jest to zatem nostalgia do dawnych światów – jest to tęsknota do światów, które nie istniały; które nigdy nie zaistnieją; w których ja nie istnieję. Jak pisze Gaustyn: „Nie należą do ciebie żadne czasy, żadne miejsce nie jest twoje. To, czego szukasz, nie szuka ciebie, tamto, o czym śnisz, nie śni o tobie. Wiesz, że w innym miejscu i innym czasie coś było twoje, dlatego wciąż przemierzasz minione pokoje i dni. Lecz jeśli jesteś we właściwym miejscu, czas jest inny. Jeśli jesteś we właściwym czasie, różni się miejsce. Choroba nieuleczalna”. Może to prawda, że nostalgia jest najbardziej niebezpieczną emocją polityczną.

Pożytek z rozumienia

Jest tu jednak coś jeszcze. Jeśli trzeba uciec ze świata, negować całe światy, będzie to miało pewne konsekwencje dla naszego stosunku do teraźniejszości. Nie będzie wówczas przestrzeni na troskę o szczegół, badanie koloru papugi, cyzelowanie zdania w pamiętniku. W takich warunkach życie teraźniejsze będzie na zawsze bezforemne, ponieważ praca nad formą okaże się bez sensu; znaczenie traci wtedy sztuka, a wraz z tym poetycki wymiar indywidualnego istnienia, dla którego kolor papugi Flauberta, a zresztą wszelka barwa wszystkich przedmiotów, jak również odcień każdej emocji i myśli, ma znaczenie fundamentalne. Jeśli ktoś wyśmiewa zmysł troski o rzeczywistość, niech zapali się wam lampka ostrzegawcza.

Nie powiem, żeby Barnes w pełni do mnie przemawiał. Umieszczam go tutaj trochę dla kontrastu, a trochę dlatego, że Gospodinow napisał w książce zdanie o papudze. Nie powiem również niczego krytycznego wobec Gospodinowa. Oto piękne zdanie z „Fizyki smutku”: „Opowiadanie jest częścią Sądu Ostatecznego, bo zmusza ludzi do zrozumienia. A jaki jest pożytek z rozumienia – nie wiadomo dokładnie”. Powiem tyle, że bardziej interesuje mnie budowanie niż negowanie. I próba, nawet jeśli nie w pełni udana, dołożenia cegiełki, nie dla doskonałości, ale pomimo nieuniknionej niedoskonałości. Przeszłość była, teraźniejszość jest – i przyjęcie prawdy, z jej dobrymi i złymi stronami, wydaje się podejściem bardziej obiecującym niż wyżerająca wnętrze niezgoda na istnienie. Jeśli chcemy czasem uciec – cóż, kto nie chciałby czasem uciec. Jeśli jednak człowiek chce uciec zawsze, całkowicie, w przeszłość, do innego świata – w praktyce może to oznaczać tyle, że próbuje uciec przed sobą.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 752

(23/2023)
12 czerwca 2023

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj