0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Książka 2.0. Studium...

Książka 2.0. Studium przypadku. Recenzja „Książki do zrobienia” Aleksandry Cieślak [KL dzieciom]

Marta Baszewska

Jak najlepiej wyjaśnić budowę książki, przebieg procesu twórczego, jego etapy oraz decyzje, które podejmują pisarz, ilustrator, łamacz, drukarz? Pozwolić odbiorcy na stworzenie własnego dzieła! Właśnie do tego zachęca Aleksandra Cieślak w „Książce do zrobienia”.

Ksiazka-do-zrobienia-okladka

Było już „Zniszcz ten dziennik”, była „Książka pod tytułem” czy „Książka bez sensu”. Nadszedł więc czas na „Książkę do zrobienia”. Łączy je wszystkie – i wiele innych powstających w tym nurcie – wspólna cecha: interaktywność. Aleksandra Cieślak, autorka i ilustratorka młodego pokolenia, proponuje dużego formatu „opasłe tomiszcze” wyróżnione w tym roku na targach książki w Bolonii [1], wydrukowane na grubym papierze pozwalającym wyżyć się twórczo nawet najbardziej zafiksowanym maniakom bazgrolenia na wszelkich powierzchniach płaskich.

Wielcy profesorowie od teorii literatury od dawna obmyślają koncepcje pozwalające opisać fenomen literatury drugiej generacji. I głowią się, gdzie jest czytelnik? Gdzie jest autor? I wreszcie, czym jest sama książka? Odkąd internet zmienił oblicze kultury i sztuki, granice między tymi pojęciami uległy rozmyciu. Czytelnik nie jest już tylko czytelnikiem, staje się współtwórcą i nadaje sens dziełu. Taka jest też intencja autorki – dać czytelnikom tekst (i obraz) niegotowy, niepełny, zapraszający do wypełniania luk, białych plam, dopisywania znaczeń. Czy powinniśmy przyjąć to zaproszenie?
ilustracja_1

„Książka do zrobienia” jako przykład literatury wizualnej spodoba się szczególnie amatorom scrollowania mediów społecznościowych. Stanowi (podobnie jak ściana na Facebooku) zbiór przeróżnych treści. Trudno wyzbyć się wrażenia, że autorka stworzyła książkę z myślą właśnie o pokoleniach Y i Z, wychodząc naprzeciw ich przyzwyczajeniom i nawykom kulturowym. Struktura książki ma charakter hipertekstu. Daje o tym znać już sam wstęp będący wprowadzeniem do rozważań na temat sztuki książki, który do złudzenia przypomina hasło z Wikipedii, nawiązuje też swoją formą do spisu treści. Wyróżnione pomarańczowym kolorem słowa są niczym linki odsyłające do stron kolejnych rozdziałów opatrzonych definicjami. Książka składa się z sześciu rozdziałów – „Początek”, „Gest”, „Litera”, „Słowo i obraz”, „Kompozycja”, „Książka” – w których Cieślak stara się przybliżyć nawet największym laikom meandry procesu twórczego. Pragnie zaktywizować czytelnika nie tylko po to (jak to bywa w przypadku zeszytów kreatywnych i kolorowanek antystresowych), by mógł się odprężyć i przelać swoją frustrację na papier. Poza treningiem mindfulness oferuje coś jeszcze.

Wyszukana rozrywka, która czeka na tego, kto sięgnie po „Książkę do zrobienia”, to tylko pozytywny skutek uboczny. Pod pretekstem wywołania u czytelnika wybuchowej mieszanki emocji czy nawet (tak było w moim przypadku) niekontrolowanego ataku śmiechu i szczerego zaciekawienia, autorka oddaje w jego ręce niezwykle nowatorską rzecz. Nie tylko z tego powodu, że niejako usuwa się na drugi plan i oferuje odbiorcy (czy użytkownikowi, jak go na wstępie nazywa) możliwość stania się współautorem książki, którego zadanie nie polega już jedynie na jej konsumowaniu, ale także na dopisywaniu do niej własnej historii. To bardzo ważny aspekt pozwalający na stworzenie osobistej relacji na linii czytelnik-autor, ale nie jedyny. Wartością dodaną jest drzemiący w książce potencjał poznawczy. Znajdziemy w niej zestawione ze sobą w nieoczekiwany, oryginalny, czasem parodystyczny sposób postaci popkultury oraz wielkich filozofów czy uczonych. A wszystko to do złudzenia przypomina internetowy mem, gag czy książkowy making of. Kto choć raz nie marzył o tym, by pomóc Salvadorowi Dalemu w namalowaniu słynnego surrealistycznego obrazu, by zostać projektantem na dworze Marii Antoniny, by zjeść pomidorową w towarzystwie Dantego albo wcielić się w ojca psychoanalizy? Ta książka sprawi, że owe marzenia się spełnią.
ilustracja_2

Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest forma, dwuznaczna gra, performance słowa i obrazu. To on sprawia, że nie można przejść obok tej książki obojętnie. Okładka pełna wykropkowanych miejsc czekających na wypełnienie z bezpośrednio sformułowanym komunikatem czarno (i pomarańczowo) na białym to najlepszy dowód na to, że minimalizm w projektowaniu ma ogromną, wręcz hipnotyzującą siłę rażenia. Żadnych zbędnych środków artystycznego wyrazu! Szczery odautorski przekaz zapraszający do współtworzenia sprawia, że naprawdę ciężko tej książce odmówić. Mnie wciągnęła bez reszty. To pewnie wina (albo zasługa) hipnotyzującej wyklejki. Już „goły”, przezroczysty grzbiet to komunikat. Książka staje się, dosłownie i przenośnie transparentna i zarazem niedokończona. Autorka pozwala nam przejrzeć na wylot konstrukcję „najszlachetniejszego przedmiotu, jaki powstaje z papieru”, a nawet podejrzeć, co dzieje się za kulisami tworzenia książki (voyeurystom w to graj!). To z jednej strony leksykon z zakresu drukarstwa, zlepek pytań, które przed przystąpieniem do pracy nad książką zadaje sobie każdy artysta, a z drugiej – podręcznik do wiedzy o kulturze i sztuce.

„Książka do zrobienia” jest rozbudowanym odautorskim komentarzem podszytym ironią. Artystka ciągle zaznacza w niej swoją obecność, dlatego czytelnik odnosi wrażenie, jakby nieustannie mu towarzyszyła i prowadziła z nim rozmowę. Formułuje polecenia w taki sposób, aby lepiej go poznać, dzieląc się przy tym własnymi sposobami na pobudzenie wyobraźni i jednocześnie zachęcając do kontaktu z innymi mediami niż książka. Dzięki temu zabiegowi jeszcze bardziej potwierdza jej hipertekstowość, odsyłając czytelnika do ulubionej piosenki, filmu czy opery. Jest niczym bloger motywujący do zamieszczania komentarzy, udostępniania i wymiany myśli. Polecenia prowokują, rozbudzają wyobraźnię i nie pozwalają się zignorować niczym chwytliwe nagłówki wpisów internetowych, za którymi w tym przypadku stoi pewna treść. A wszystko to dla wysublimowanej rozrywki offline. Slow book, to było moje pierwsze wrażenie, gdy niespiesznie przewracałam kartki tego zbioru ręcznie narysowanych wizerunków znanych z historii kultury i sztuki postaci, fragmentów obrazów, rzeźb, scen filmowych, symboli zremiksowanych ze sobą i zestawionych w nieoczywisty sposób. Celowo pozostawione wolne miejsce na dorysowanie wyrazu twarzy czy brakującego przedmiotu, pokolorowanie, stworzenie własnej definicji słów, ćwiczenie kaligrafii, rozwiązanie łamigłówki, podzielenie się własnymi przemyśleniami zmusza czytelnika do aktywności wykraczającej poza interpretację i wymaga czasu i cierpliwości.

ilustracja_3

Czym jest ta książka i czy w ogóle jest książką? Anatomią gestu? Przewodnikiem po typografii? Zeszytem złotych myśli? Chyba wszystkim po trochu. Kryje w sobie nieskończone możliwości i do jej stworzenia przyda się wszystko, a to, czym się stanie, zależy w dużej mierze od czytelnika, który się na nią otworzy i spróbuje wyrazić siebie na swój własny, niepowtarzalny sposób, tworząc chociażby autoportret, wizytówkę czy autograf. Ten brak ograniczeń dla twórcy jest niczym tlen i taką właśnie wolność tworzenia pozostawia odbiorcy autorka. Prowadzi go od pierwszej strony okładki, na której może złożyć swój podpis, pozostawiając po sobie ślad i dając tym samym czytelny komunikat: „to jest też moja książka”, po ostatnią stronę i zwieńczenie aktu twórczego postawieniem kropki na końcu zdania. Instrukcje zawarte w „Książce do zrobienia” nie mają charakteru narzucającego, ich zadaniem jest zachęcenie do puszczenia wodzy fantazji i udowodnienie, że kontakt z książką może okazać się o wiele ciekawszym sposobem spędzania wolnego czasu niż bezrefleksyjne przeglądanie strumienia zdjęć i memów w internecie. Cieślak zachęca także, aby efektami tego zdemokratyzowanego spotkania w przestrzeni książki podzielić się w mediach społecznościowych. To znów ukłon w stronę nowego pokolenia sieci, a zarazem zgoda na to, że książka żyje własnym życiem i takie jest jej przeznaczenie. „Książka do zrobienia” to dobra pozycja dla wszystkich sfrustrowanych i głodnych wiedzy. Nic tylko czekać na wersję kieszonkową [2].

Przypisy:
[1] Książka została wyróżniona BolognaRagazzi Award for Art Books. Nagroda i wyróżnienia w kategorii „książki artystyczne” w tym roku zostały przyznane po raz pierwszy. Kategorię ustanowiono po to, by docenić zaangażowanie i uwagę, z jakimi wydawcy na całym świecie przygotowują książki o tematyce artystycznej kierowane do dzieci i młodzieży.
[2] Tak, droga Autorko, to czytelny feedback dla Ciebie.

Książka:

Aleksandra Cieślak, „Książka do zrobienia”, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2017.

* Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 430

(14/2017)
4 kwietnia 2017

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj