Paweł Timofiejuk
„Special Exits”, czyli o problemach schyłku życia w komiksie Joyce Farmer
Joyce Farmer jest praktycznie nieznana w szerokim komiksowym świecie. Ktoś może kojarzyć jej nazwisko z feministycznym ruchem w komiksie undergroundowym lat 70. XX wieku i z jej krótkich, tworzonych od tego czasu form komiksowych. Jednak ta urodzona w 1938 roku koleżanka Crumba czekała na swój debiut książkowy ponad 70 lat. Debiut interesujący, bo poruszający kolejny temat tabu we współczesnej kulturze.
Nie jest nim jednak śmierć, z którą przychodzi zmierzyć się bohaterom książki. Takie motywy możemy znaleźć już przecież i w „Fun Home” Bechdel i w „Mausie” Spiegelmana, które mierzą się ze światem wspomnień o rodzicach. W tym wypadku starzejąca się autorka porusza kwestię funkcjonowania w społeczeństwie ludzi starych i ich powolnego przygotowania się do śmierci. Mimo że w powieści graficznej użyła fikcyjnych imion postaci, w rzeczywistości był to zabieg mający na celu depersonalizację własnych wspomnień i zapewne pozwalający na większą swobodę w konstruowaniu akcji. To odniesienie do fikcyjności pozwala też na swobodniejsze obcowanie z wydarzeniami minionych lat i większą otwartość w opowiadaniu wspomnień, które mogą rodzić ból. Nie mają z tym problemu ludzie starsi, którzy podobnymi wspomnieniami jak Joyce wymieniają się na co dzień. Gorzej jest z młodymi, którzy ze wstydem tłumią w sobie tego typu wspomnienia o starości i umieraniu własnych dziadków i rodziców. Ujawnia to problem ageizmu we współczesnym społeczeństwie.
Farmer nie boi się wyjść tabu naprzeciw i w „Special Exits” mierzy się z codziennymi problemami życia swoich prawie dziewięćdziesięcioletnich rodziców. Komiks opowiada o parze starców, którzy wiodą swoje spokojnie i pełne starych przyzwyczajeń życie na przedmieściach Los Angeles. Zarazem jest to opowieść o ich córce, która obserwuje ich powolne niedołężnienie i umieranie. Jakże to inne niż utrwalony przez media obraz amerykańskich dziadków, którzy istnieją tylko jako odwiedzający od święta dzieci i wnuki staruszkowie, będący na wiecznych wakacjach. Czasem zobaczymy też ich w domach opieki, ale nigdy w pobliżu rodziny, której mogliby sprawiać kłopoty i naruszyć obraz pełnego sukcesu amerykańskiego snu. Tu mamy drapieżnie wyłożoną kawę na ławę – rzeczywistość taka jaka jest. Przypomnienie o tym, co wszystkich nas czeka, jeśli tylko mamy serce.
Nie jest to może dzieło wybitne graficznie, ale jak w przypadku innych powieści tego gatunku, bardziej liczy się tu pełen przekaz dzieła, nie zaś sama grafika. A obraz całości, który wyłania się po lekturze utrwala przekonanie, że mamy tu do czynienia z dziełem skończonym, w którym żadna kreska nie zawadza, a wszystkie słowa są na swoich miejscach.
Komiks:
Joyce Farmer, „Special Exits”, Fantagraphics Books, Seattle 2010.
* Paweł Timofiejuk, politolog i wydawca komiksów.
„Kultura Liberalna” nr 126 (23/2011) z 7 czerwca 2011 r.