0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Komentarz nadzwyczajny > Początek i koniec...

Początek i koniec Jana Karola

Łukasz Jasina

Odchodzący hiszpański monarcha z rodziny Burbonów zasiadał na tronie przez blisko czterdzieści lat – czyli mniej więcej tyle samo ile jego poprzednik generalissimus Francisco Franco. Relacje generalissimusa i jego następcy to fascynujący temat, o którym często zapominamy. Zanim Jan Karol de Bourbon zaczął budować w Hiszpanii demokrację, musiał być najpierw lojalnym podopiecznym caudilla.

Generał Franco nie chciał tronu Hiszpanii dla siebie. Miał zresztą tylko córkę, a nikomu wtedy nie mieściło się w głowie, że może ona odziedziczyć po nim tron. Stanęło więc na regencji. Podzielona Hiszpania potrzebowała regenta, ale kandydatów do tronu było wielu. Dynastia Burbonów skonfliktowała się wewnętrznie jeszcze w wieku dziewiętnastym. Stanęło na wnukach Alfonsa XII – ostatniego króla Hiszpanii sprzed wojny domowej. Ich ojciec – Jan był podejrzewany o liberalne ciągoty. Ostatecznie nie objął tronu, a do rezygnacji przekonał go dopiero syn. Jan umiera jako hrabia Barcelony w momencie, gdy miasto to kończy olimpijskie igrzyska.

Jan Karol przyjeżdża wraz z bratem do Hiszpanii. Po pewnym czasie młodszy z Burbonów ginie w dziwnym wypadku z bronią, a Jan Karol staje się lojalnym sługą generalissimusa. Ten ostatni jednak zwleka z wyborem. Ani ślub z córką króla Grecji Zofią, ani narodziny małego infanta nie przekonują starzejącego się Franco. Sytuacja zmienia się na początku lat siedemdziesiątych, gdy potencjalnego następcę dyktatora – admirała Blanco – dopadają baskijscy terroryści. Gdy rozstrzeliwuje się przeciwników politycznych władzy, Jan Karol milczy, dzięki czemu jest w swoim następstwie niezagrożony.

Kilka lat temu nakręcono w Hiszpanii film o umieraniu dyktatora. Kto jest w nim postacią negatywną? Franco? Nie! Jest nią cyniczny książę czekający jak sęp na swoją sukcesję. Gdzieś w tle umiera kat republikanów (lub zbawca Hiszpanii – niepotrzebne skreślić w zależności od poglądów), rozstrzeliwuje się tu i ówdzie – a Jan Karol nie robi nic, tylko czeka… Tak naprawdę sytuacja była nieco bardziej skomplikowana, niż jest to pokazane w filmie – Jan Karol buntował się przeciwko decyzjom Franco, ale też w sposób naturalny go zastępował. To z nim woleli rozmawiać w Madrycie: Nixon, Ford czy Kissinger.

Po długich i ciężkich cierpieniach Franco umarł. Pochowano go z pompą w największym kościele świata wykutym w skale. Leży tam do dziś. Król żałobie przewodniczył i wdowy z królewskiego pałacu nie usunął. Na dekadę stał się autentyczną głową państwa. To on rozmontował frankizm i dopuścił do odnowienia demokracji. To on ją ochronił. Zamiast Franco na salonach pojawia się „La Pasionaria”, czyli Dolores Ibárruri. Dopiero gdy premierem zostaje lider socjalistów – Felipe González – król zaczyna naśladować innych monarchów europejskich i przybiera pozę raczej „ojca narodu” niż prawdziwego przywódcy.

Jeśli nie liczyć filmów – widmo frankizmu nigdy go jednak nie ścigało. Nawet teraz, gdy wypalony i zmęczony król myśli o emeryturze, wypomina mu się raczej drobne wpadki, podejrzane powiązania i aktualne problemy. Frankizm jest tak zamierzchłą przeszłością, że zdaje się już nie interesować nikogo poza hiszpańskimi lustratorami.

Koniec Jana Karola jako monarchy nie zaskakuje. O tym, że powinien być zastąpiony przez syna, poważni analitycy myśleli od dawna. Hiszpania jest w kryzysie, ale jej ustroju nie trzeba budować od nowa. Co najwyżej potrzebuje ona symbolicznego zjednoczenia. Paradoksalnie to, że monarcha z rodu Burbonów ma szansę taką jednoczącą rolę odegrać, jest zasługą Jana Karola.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 283

(23/2014)
11 czerwca 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj