0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Polska] Subiektywny przegląd...

[Polska] Subiektywny przegląd mediów (część pierwsza)

Jan Tokarski

O tajemniczym Kościele numer 1 oraz o tym, co twórcy okładek „Newsweeka” myślą o swoich czytelnikach, ironicznie pisze Jan Tokarski.

Żyjemy w czasach, w których wszystko, co weźmiemy do ręki – z gazetami włącznie – w coraz większym stopniu jest produktem. Produktem, a więc czym? Czymś, co ma być dopasowane do naszych potrzeb, co ma odpowiadać na nasze najskrytsze pragnienia, ba, współokreślać naszą tożsamość. Przekonałem się o tym kiedyś na własnej skórze w sklepie z zegarkami. Poprosiłem sprzedawcę, by coś mi polecił, a on – zmierzywszy mnie wzrokiem – polecił mi zegarek, który był, jak się wyraził, „stosownym odbiciem mojej dynamicznej osobowości”. Fakt, że moja osobowość nic a nic z dynamizmem nie ma wspólnego, postanowiłem pominąć, nie omieszkałem jednak spytać: „A jak mierzy czas?”. Wiem, może nieładnie, ale pytanie to było, jakby nie patrzeć, stosownym odbiciem mojej złośliwej osobowości.

Jak pokazuje powyższa anegdota, trudno jest dopasować produkt do odbiorcy – to, co ma on zaspokajać, do potrzeby, którą faktycznie odczuwamy. Nad tym, aby to dopasowanie było jak najbardziej trafne, czuwają (również w gazetach, również w mediach) sztaby fachowców od marketingu. To oni starają się określić, „co chwyci” – na co zareagujemy pozytywnie, a na co nie; co nas przyciągnie, a co odepchnie. Badania w tych kwestiach nieustannie trwają, maszyny marketingowego kombinatu mielą stosy zbieranych informacji. Nie znam natomiast żadnej analizy, która próbowałaby odwrócić logikę tego procesu i zamiast pytać, „co konsument kupi”, pytała o to, jak nas (a więc konsumentów) postrzegają sprzedawcy określonych dóbr, reklamując swój towar w ten lub inny sposób. Bo przecież, jak wiadomo, z tego, co Jakub powie o Janie, więcej wywnioskować można o Jakubie.

Postanowiłem więc samemu rozpocząć badania terenowe w tym obszarze. Na dobry początek spróbowałem wziąć na przysłowiową tapetę okładki tygodnika „Newsweek”. Dlaczego okładki? Rzecz prosta, dlatego że tylko z okładką pisma mam styczność, zanim podejmę decyzję o jego zakupie. Oto pierwsze wyniki moich badań:

z15230170Q,Newsweek

Egzemplarz #1 – nr 2/2014

Fascynujący wydaje mi się jej patriotyczno-ginekologiczny charakter. Te dwa – wydawać by się mogło – sprzeczne lub chociaż odległe od siebie elementy przedstawione tu zostały gładko i harmonijnie. Zastosowana kolorystyka wyraźnie podkreśla jednak istniejące pomiędzy nimi napięcie.

Wniosek: z okładki widać wyraźnie, że w ocenie autorów „Newsweeka” czytelnik ich pisma jest człowiekiem nie lubiącym prostych i drastycznych przekazów, a do jego poczucia smaku trafić można wyłącznie subtelną, pozbawioną nachalności metaforą.

z15340177Q,newsweek2

Egzemplarz #2 – nr 6/2014

Gwałt to mało. Gwałt podwójny też nie robi już wrażenia. Gwałt potrójny – to dopiero jest coś. Wniosek: w ocenie wydawców czytelnik „Newsweeka” wie, że gwałt o znaczeniu społecznym, to dopiero gwałt potrójny.

pobrane

Egzemplarz #3 – nr 6/2014

Muszę przyznać, że okładka najnowszego numeru sprawia, że już wiem, że mnie on intelektualnie, duchowo i w ogóle pod każdym względem przerasta. Nie tylko z tego względu, że z okładki spogląda na nas samozwańczy kontynuator tradycji Gombrowicza i Mrożka (choć trafniej byłoby powiedzieć, że to oni byli jego prekursorami). Chodzi o to, że widzę Wojewódzkiego i że jest coś o winie. I jedno mocne, i drugie wali prosto w szczenę. Jak seks i przemoc. Tylko lepiej. Bo seks i przemoc mają ze sobą jednak coś wspólnego, a Wojewódzki i wina to jakieś kosmiczne wymieszanie poziomów. Ja wymiękam. Wniosek: czytelnicy „Newsweeka” nie wymiękają.

635093945961800000

Egzemplarz #4 – nr 29/2013

Powiedzieć, że okładka ta robiła i robi na mnie piorunujące wrażenie, to nic nie powiedzieć. Bo ona nieustannie wtrąca mnie w poznawczy zamęt. Patrzę (z zachwytem, rzecz jasna) – i pojąć nie mogę.

A nie wiem, mianowicie, jaki Kościół jest właściwie w naszym kraju Kościołem numer 1? Dla utrudnienia redaktorzy „Newsweeka” sugerują, że jego wrogiem jest ks. Lemański. Gdybym miał wskazać w Polsce jakiś Kościół numer 1, powiedziałbym, że jest nim Kościół katolicki – ze względu na liczbę wiernych (wiem, mało to oryginalne). Ale przecież – o czym wiemy i co na okładce widać – ks. Lemański jest właśnie księdzem tegoż Kościoła. Nie może więc – o czym rozstrzygają elementarne reguły logicznego myślenia – być jego wrogiem. O co chodzi – nie mam pojęcia.

Wniosek: zdaniem autorów „Newsweeka” czytelnicy ich tygodnika są w stanie w oka mgnieniu rozwiązać nawet najbardziej złożony i paradoksalny kalambur.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 266

(7/2014)
14 lutego 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj