0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > POPŁAWSKI: Trudny remake....

POPŁAWSKI: Trudny remake. O wznowieniach najstarszych, niepublikowanych przez półwiecze reportaży Ryszarda Kapuścińskiego

Błażej Popławski

Trudny remake

Teksty zawarte w obu wznowieniach reportaży Ryszarda Kapuścińskiego obrazują moment przełomowy w dziejach Czarnego Lądu. W latach 60. świat wierzył, że koniec kolonizacji stanie się jutrzenką sukcesu nowych krajów. O Afryce pisano wtedy wiele – znaczną część tekstów powstałych po tzw. Roku Afryki (1960) odłożyć można jednak do lamusa historii. Wnioski wielu z komentatorów przeobrażeń Czarnego Lądu okazały się całkowicie chybione. Dziś w mediach dominuje dyskurs afropesymistyczny, piętnujący kolejne przewroty, zamachy stanu i kryzysy humanitarne na południe od Sahary. Czy zatem sięganie do tekstów Ryszarda Kapuścińskiego powstałych pół wieku temu ma sens? Co może nam powiedzieć o współczesnej Afryce diagnoza postawiona kilka dekad temu, która tylko częściowo się sprawdziła?

Długo oczekiwane wznowienia

W 2013 roku minęło pięćdziesiąt lat od wydania „Czarnych gwiazd” Ryszarda Kapuścińskiego. W okresie tym książki nie wznawiano, skutkiem czego jest to pozycja nieznana młodszym pokoleniom miłośników twórczości polskiego reportażysty. Dziś w księgarniach bez trudu znaleźć można kolejne wydania „Cesarza” czy „Hebanu”. Dotarcie do „Czarnych gwiazd” do niedawna było jednak znacznie trudniejsze. Sześciotysięczny nakład w 1963 roku rozszedł się szybko, a egzemplarze dKapuscinski_Czarne gwiazdyostępne w bibliotekach w trakcie lektury dosłownie rozpadają się w rękach. Podobnie przedstawiała się sytuacja z innym zbiorem reportaży – „Gdyby cała Afryka…”. Książka wydana została dwukrotnie w okresie PRL-u (w roku 1969 i 1971) w łącznym nakładzie 23 tysięcy egzemplarzy.

Staraniem „Agory” i „Biblioteki Gazety Wyborczej” wznowiono niedawno obie pozycje. Zbiór „Gdyby cała Afryka…” półtora roku temu, a „Czarne gwiazdy” we wrześniu 2013. Oba wznowienia to niezwykle staranna edytorska robota. Co istotne, wydawca zatrudnił afrykanistów, których krótkie komentarze nie burzą głównej narracji, lecz wyjaśniają kontekst polityczny i kulturowy opisywanych wydarzeń. Obie książki zostały również opatrzone posłowiami autorstwa  Jana Milewskiego, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego i Bogumiła Jewsiewickiego, specjalisty od obszaru Konga, a także wzbogacone fotografiami (część z nich jest autorstwa Ryszarda Kapuścińskiego) oraz mapami Afryki.

Publikacje te są jednak ważne i potrzebne nie tylko ze względu na utrudnioną dostępność do pierwodruków czy zapotrzebowanie na profesjonalne edytorsko wydanie, lecz także z uwagi na ich literacką formę. Lektura tekstów Kapuścińskiego z tego okresu może zaskoczyć osoby przywykłe do jego późniejszych reportaży, gdzie narracja – jak pisała literaturoznawczyni Beata Nowacka – jest „ostentacyjnie literacka: w zamyśle, formie, kontekstach i interpretacjach”. Czytelnika zdziwić może również język opisu w obu wznowionych zbiorach, w wielu miejscach przywodzący na myśl poprawność polityczną peerelowskiej nowomowy. Mimo to lekturę obu tekstów warto polecić szerokiemu gronu czytelników.

Czas przełomu

W pierwszych tekstach Kapuścińskiego o Czarnym Lądzie dostrzec można wyraźne starcie dwóch rodzajów narracji – z jednej strony pełnej afrooptymizmu, z drugiej – afrosceptycyzmu. Reportaże z Ghany ukazują Afrykę solidarną, stanowiącą przestrzeń dla całego pokolenia rewolucjonistów, z którymi początkowo identyfikuje się także polski dziennikarz. W tekstach tych zauważa się – jak piszą znawcy twórczości Kapuścińskiego Zygmunt Ziątek i Beata Nowacka – „potrzebę zaangażowania się w jakąś wielką sprawę, chęć utożsamienia się z ludźmi zmieniającymi świat i kształtującymi jego nową historię połączona z głodem wielkiej przygody i poszukiwaniem wyzwań”. Artur Domosławski nazwie z kolei Kapuścińskiego reporterem „romantykiem goniącym po świecie za rewolucjami, rebeliami, powstaniami”.

W „Czarnych gwiazdach” zauważalne jest zespolenie dwóch uczuć, towarzyszących Europejczykowi przybywającemu do Afryki: porażenie odmiennością i niedostępnością obcej kultury oraz uświadomienie sobie faktu, że międzynarodowa jedność i solidarność „postępowego świata” to nic innego jak wyobrażona utopia. Kapuściński stopniowo wyzwala się z ogólnikowo rozumianej „wrażliwości lewicowej”. Pisze coraz bardziej krytycznie, a metafory użyte w reportażach świadczą o narastającym rozgoryczeniu dziennikarza. Domosławski postawę tą scharakteryzuje krótko: „analityk wylewa kubeł zimnej wody na głowę rewolucjonisty marzyciela”.

Kapuściński szybko zdał sobie sprawę z zasięgu inżynierii społecznej, którą posłużyli się „reformatorzy Afryki”. Dostrzegł teatralność i sztuczność towarzyszącą reorganizacji postkolonialnego świata. W „Czarnych gwiazdach” pisarz eksponuje wątki zderzenia kultur – nowoczesnej europejskiej kultury z tradycyjną afrykańską, a także wpływ procesów akulturacji na tożsamość zbiorową. Kapuściński wychodzi poza poszukiwanie „braterstwa ideologicznego” narodów socjalistycznych i dokonuje wnikliwej, rzetelnej analizy mechanizmów władzy, wzmocnionej świadomością głodu wiedzy o Afryce w Polsce. Mieczysław Rakowski, pracując w redakcji tygodnika „Polityka”, w którym to ukazywały się reportaże Kapuścińskiego, stwierdzi wówczas: „Rysiek zakończył cykl pt. «Kongo z bliska». Opublikowaliśmy 12 reportaży. Zewsząd zbierałem pochwały. Jesteśmy jedynym pismem, które tak obszernie wprowadza polskiego czytelnika w zawiłe problemy Afryki. Rysiek jest fantastycznym reporterem. To już nie jest zwykłe dziennikarstwo. To jest literatura polityczna tworzona przez piekielnie utalentowanego twórcę”.

W okresie pisania reportaży z „jądra ciemności” zauważyć można istotną zmianę, która dokonała się w pisarstwie Kapuścińskiego. Wyjeżdżając z Polski, reportażysta sądził, że przedstawi Afrykę heroiczną, walczącą o niepodległość. Doświadczenie wojennej grozy (czy też nawet jak pisze Domosławski – „fascynacja nią”) redukuje warstwę narracji filozoficzno-egzystencjalnej. Kapuściński zdaje sobie jednocześnie sprawę, że spisanie obiektywnych reportaży o Kongo wywoła nieprzychylne reakcje polskich zwierzchników (po powrocie do kraju MSZ zasugerowało mu zmianę sposobu pisania ekspertyz dla PAP, grożąc zakazem dalszym wyjazdów). Ucieka zatem w opis sylwetek politycznych. W „Czarnych gwiazdach” Kapuściński skupia się na analizie dwóch lewicujących liderów państw afrykańskich. Bohaterami czyni Ghańczyka Kwame Nkrumaha i Kongijczyka Patriceʼa Lumumbę. „Błyskawiczne kariery, wielkie nazwiska – pisze w reportażach – Przebudzona Afryka potrzebuje wielkich nazwisk. Jako symboli, jako spoiwa, jako rekompensaty. (…) Żaden z nich nie wspina się mozolnie po drabinach rządowych awansów, nie ciuła głosów, nie kłania się protektorom. Wynosi ich na szczyt fala walki wyzwoleńczej, są dziećmi okresu burzy i naporu, zrodzonymi z pragnień i dążeń.” Część czytelników – zapewne słusznie – w opisach tych dostrzega ukrytą krytykę establishmentu politycznego PRL.

Świadectwo dekolonizacji

Ugruntowanie wizerunku Afryki w twórczości Kapuścińskiego nastąpiło w połowie lat 60. W latach 1962–1966 Kapuściński pracował jako korespondent PAP (początkowo przebywał na wschodzie kontynentu, następnie, pKapuscinski_Gdyby cala Afrykao krótkim urlopie w Polsce, przeniósł się na zachód Afryki). W okresie tym twórczość Kapuścińskiego nabrała nowego charakteru. Jak piszą Nowacka i Ziątek: „dokonało się radykalne upodmiotowienie jego [Ryszarda Kapuścińskiego] obcowania ze światem, sprzyjające wydobywaniu z wcześniejszego doświadczenia reporterskiego pełnego przeżycia podróżniczego”. Czarny Ląd w „Gdyby cała Afryka…” staje się kreacją literacką, wybiórczą konstrukcją powstałą na skutek ostatecznego rozliczenia się z młodzieńczymi wyobrażeniami o świecie.

Układ tekstów w „Gdyby cała Afryka…” ma charakter chronologiczny, co pozwala czytelnikowi dostrzec ewolucję poglądów autora o Czarnym Lądzie. Tytuł sugeruje zafascynowanie ideą panafrykanizmu oraz traktowanie Afryki jako laboratorium, gdzie na oczach reportera materializowały się procesy polityczne trwające w Europie setki lat. Wielokropek na końcu tytułu sygnalizować może także niespełnione oczekiwania i rozczarowanie Kapuścińskiego zmianą sytuacji w Afryce.

Reportażysta wykazał się tu ogromną przenikliwością i zmysłem przewidywania skutków procesów politycznych, których zręby obserwował. Przykładowo, w jednym z tekstów poświęconym Darfurowi – „afrykańskiemu światu paranoi rasowej” – przewidział dramatyzm trwającego do dziś konfliktu. „Sprawa południa [Sudanu], odpowiednio pokierowana przez neokolonialistów, może stać się zalążkiem wielkiego konfliktu, który podzieli całą Afrykę”, pisał.

Korespondenta nadal fascynuje „duch Bastylii”, tematyka rewolucji – jak pisał Krzysztof Mroziewicz – „najważniejszego doświadczenia pokolenia Kapuścińskiego”. Niejednokrotnie w reportażach z lat 60. znaleźć można surrealistycznie brzmiące zdania takie jak: „W Dahomeju zupełnie przypadkowo natrafiłem na przewrót”. Najsilniej oddziaływały na niego wydarzenia w Kongo i na Zanzibarze, aczkolwiek nie doczekały się one osobnego, szerszego omówienia. Symptomatyczne, iż w „Czarnych gwiazdach” Kapuściński nie zamieścił tekstu opublikowanego w „Polityce”, poświęconego dylematom akulturacji, do „Gdyby cała Afryka…” zaś nie trafił reportaż o krwawej rewolucji na Zanzibarze (oba teksty weszły do późniejszych zbiorów reportaży). Potwierdza to jedynie rosnący sceptycyzm Kapuścińskiego wobec skutków afrykańskiej transformacji.

Doświadczenia z „frontu walk narodowowyzwoleńczych” zmieniły spojrzenie polskiego reportera na Czarny Ląd. W „Gdyby cała Afryka…” powoli znikła afrooptymistyczna perspektywa historiozoficzna i entuzjazm wobec idei panafrykanizmu. Jego miejsce zajęła bardziej rozsądna kalkulacja, uwzględniająca złożoność sytuacji społecznej, odmienność kulturową. „Rok 1965 jest rokiem kryzysu Afryki – pisał Kapuściński – Ujawnia on wyraźniej, niż jakikolwiek rok poprzedni, główne linie dramatu, który przeżywa Afryka. (…) Pewien okres historyczny kończy się i nadchodzi okres nowy. Jest to moment nowy, który stwarza sytuację próżni. (…) Afryka weszła w niespokojną fazę swojej ewolucji. Niebo Afryki gromadzi ciemne chmury, a atmosfera życia staje się tam napięta.”

W eseju zamykającym książkę „Gdyby cała Afryka…” pt. „O rewolucji afrykańskiej” w skrócie zarysowana została ewolucja historiozoficznych poglądów Kapuścińskiego z lat 60. Dziennikarz zaczyna od ukazania utopijności założeń ruchu państw niezaangażowanych z konferencji w Bandungu. Krytykuje jednostronność i zideologizowany charakter postanowień. Następnie charakteryzuje złożoność idei rewolucji na kontynencie afrykańskim. Wedle Kapuścińskiego główne słabości rewolucji tkwią w: braku chłopstwa jako realnej siły społecznej, biurokratycznym charakterze mieszkańców miast zaangażowanych w wydarzenia, podziałach etnicznych, językowych i religijnych, alienacji elit oraz powiązaniu ich z kapitałem międzynarodowym, trudnościach z zaangażowaniem mas, migracjach wewnętrznych i zagranicznych, korupcji, braku kadry fachowców, niemożności przyjęcia marksizmu za oficjalną ideologię. W wywodzie tym dostrzec można inspiracje materializmem dialektycznym i teorią walki klas. Nie jest to jednak wykład „propagandowy”. Reporter unika pisania „poematów pochwalnych” na część polityki bloku wschodniego. Otwarcie pokazuje brak przygotowania komunistycznych państw do współpracy z Afryką. Postuluje przy tym profesjonalizację i zmianę polityki działania: „Każdy krok zbliżenia do problemów Trzeciego Świata od razu piętrzy mnóstwo trudności. Już sam aparat pojęciowy, jedyny jaki znamy, jedyny jaki wywołuje w naszej wyobraźni zrozumiałe i poddające się wartościowaniu obrazy – okazuje się niedoskonały, nie przylegający ściśle do tamtej rzeczywistości. Klasy te to nie są klasy, chłopstwo to nie jest chłopstwo, proletariat też jest jakiś inny – i tak bez końca mnożą się niepewności i znaki zapytania. Wiedza Europy o Trzecim Świecie – i odwrotnie – jest nadal znikoma. Świadomość człowieka pozostała świadomością monokontynentalną a nie multikontynetalną”.

Niestety, słowa te brzmią aktualnie również dziś. Aktualny jest także ton, który dominuje w zbiorze „Gdyby cała Afryka…”. Kapuściński pisze w nim o początkach globalnego zniechęcenia dylematami Czarnego Lądu, próbach przekładania rozwiązywania problemów Afryki na kolejny wiek. W uszach czytelnika zainteresowanego tym kontynentem powinno też zawsze pobrzmiewać krótkie zdanie umieszczone w reportażach Kapuścińskiego: „Wiedza o Afryce wzrosła, ale im więcej tej wiedzy – tym więcej zadumy”.

Bibliografia:

– Artur Domosławski, „Kapuściński Non-Fiction”, Wyd. Świat Książki, Warszawa 2010.
– Krzysztof Mroziewicz, „Prawdy ostateczne Ryszarda Kapuścińskiego”, Wydawnictwo Sensacje XX Wieku, Warszawa 2008.
– Beata Nowacka, „Magiczne dziennikarstwo. Ryszard Kapuściński w oczach krytyków”, Wyd. Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004.
– Beata Nowacka, Zygmunt Ziątek, „Ryszard Kapuściński. Biografia pisarza”, Wyd. Znak, Kraków 2008.
– Błażej Popławski, „Granice poznania. Wizerunek Afryki Subsaharyjskiej w polskim reportażu 1945–1989”, [w:] „Cudzoziemcy w Warszawie 1945–1989. Studia i materiały”, red. Patryk Pleskot, Wyd. IPN, Warszawa 2012.
– Mieczysław Rakowski, „Dzienniki polityczne 1958–1962”, Wyd. Iskry, Warszawa 1998.

Książki:

Ryszard Kapuściński, „Czarne gwiazdy”, Wydawnictwo Agora S.A., Warszawa 2013.
Ryszard Kapuściński, „Gdyby cała Afryka…”, Wydawnictwo Agora S.A., Warszawa 2011.

* Błażej Popławski, doktor historii, socjolog, afrykanista stale współpracujący z „Kulturą Liberalną”.

„Kultura Liberalna” nr 253 (45/2013) z 12 listopada 2013 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 253

(46/2013)
12 listopada 2013

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj