0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Temat tygodnia > Polska – krajobraz...

Polska – krajobraz po bitwie

Katarzyna Kasia

Niezależnie od niejasnych relacji na linii rząd–parlament–prezydent, okazało się, że istnieje fundament, którego chcemy razem bronić. Nie wolno nam tego potencjału zmarnować.

„Ale żebym ja stał i śpiewał hymn na ulicy?!”, powiedział do mnie wstrząśnięty przyjaciel, którego spotkałam na demonstracji pod gmachem Sądu Najwyższego. A przecież nie tylko śpiewaliśmy: staliśmy tam (przed Sejmem, Senatem i Pałacem Prezydenckim) ze świecami i transparentami, krzycząc, że „Nie ma wakacji od demokracji” i że my tę demokrację obronimy, bo wolność, równość, demokracja to sprawy fundamentalne. Spotykaliśmy znajomych i nieznajomych, których z domów wyciągnęła wspólna sprawa i przekonanie o tym, że nie możemy sobie pozwolić na to, aby na naszych oczach dokonano demontażu państwa prawa. Byliśmy, bo czujemy się odpowiedzialni nie tylko za nasze tu i teraz, ale też za następne pokolenia.

Siła obywatelskiego sprzeciwu przerosła wszelkie oczekiwania: protestowano wszędzie. Wobec powagi sytuacji na chwilę zniknął podział na Polskę A i B. Odzyskaliśmy symbole i wartości, na których te symbole zostały zbudowane. W tle protestów przewijała się nadzieja, oparta na sukcesie „czarnego protestu”, który doprowadził do wstrzymania prac nad nieludzkim projektem całkowitego zakazu aborcji. Może, skoro wtedy się wycofali, teraz mamy jakąś szansę? Może odrzucą projekt, odeślą go do komisji, przemyślą, zastanowią się? Kolejne możliwości upadały jedna za drugą, została ostatnia, w którą mało kto wierzył. Tymczasem prezydent Duda zaskoczył wszystkich i zawetował dwie spośród trzech ustaw o sądach, wprowadzając niemały zamęt w obozie tzw. dobrej zmiany.

Ilustracja: Olek Pujszo

Ilustracja: Olek Pujszo

Dlaczego właściwie prezydent to zrobił? Od razu pojawiły się teorie równie liczne, co trudne do zweryfikowania, prezentujące szerokie spektrum postaw: od skrajnej nieufności („ustawka”) po dostrzeżenie na horyzoncie jutrzenki zmiany, może już nie takiej, na całe szczęście, „dobrej”. Czytałam w tej sprawie analizy polityczne, socjologiczne, prawnicze, ale również psychologiczne, czy wręcz ezoteryczne (za takie uznaję rozważania czysto probabilistyczne, nieoparte na faktach, nawet tych powszechnie znanych). Kolejną istotną kwestią jest to, jakie będą konsekwencje decyzji prezydenta dla obozu władzy. Czy mamy do czynienia z rozłamem? Buntem? „Wojną na górze”? Czy nagłe usamodzielnienie się prezydenta oznacza koniec monowładzy Jarosława Kaczyńskiego? Co właściwie ustalono podczas błyskawicznie zwoływanych spotkań na Nowogrodzkiej? Czy PiS straciło zaufanie do Andrzeja Dudy i czy w związku z tym, odmawiając mu poparcia, skaże go, niczym Kazimierza Marcinkiewicza, na polityczny czyściec? Czy decyzja prezydenta jest pierwszym krokiem ku radykalnemu osłabieniu obozu władzy?

Mogłabym mnożyć podobne pytania, odwołując się do różnych autorytetów, ale mam wrażenie, że bardzo trudno tu o jakiekolwiek sensowne odpowiedzi. Napisanie, że „wszyscy jesteśmy zaskoczeni” albo że „nie wiemy, czego się spodziewać” nie jest zbyt wartościowe, tym bardziej, że na skutek prezydenckiego weta oraz zapowiedzi przedstawienia przez prezydenta własnych projektów ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, tak naprawdę nie wiemy, na czym stoimy. O wiele bardziej interesująca wydaje się kwestia samych protestów, ich skali i intensywności oraz energii, z którą tak wiele osób wspólnie stanęło w obronie demokracji.

Bez popadania w apokaliptyczny ton dosyć łatwo można się zorientować, że jak na razie protestujący wygrali, i to na chwilę, zaledwie 2/3 jednej bitwy. Bez wątpienia czekają nas kolejne.

Katarzyna Kasia

I tu jedno jest pewne: nie wolno nam tego potencjału zmarnować. Niezależnie od niejasnych relacji na linii rząd–parlament–prezydent, okazało się, że istnieje fundament, którego chcemy razem bronić. W odróżnieniu od wcześniejszych społecznych mobilizacji, w demonstracjach w obronie sądów brało udział wielu młodych ludzi, doskonale rozumiejących, na czym polega zagrożenie i jak bardzo jest realne . Protestom towarzyszył ogromny opór wobec przejmowania ich przez polityków. Często nie organizowała ich parlamentarna opozycja (zjednoczona czy nie). Szyldy partyjne nie były tu nikomu do niczego potrzebne. „Spacerowicze” jednogłośnie podkreślali, że mówią i działają wyłącznie we własnym imieniu. Pojawia się jednak pytanie o polityczny potencjał zgromadzenia „no logo”: czy, i ewentualnie w jaki sposób, można go nie tyle budować (ponieważ już istnieje), ile raczej zachować, utrwalić? Jaką formułę przywództwa przyjmiemy? Czy liderzy są tu w ogóle potrzebni? Czy bez struktury taki ruch jest skazany na wypalenie? W jaki sposób zwiększać skuteczność protestów?

Są to kwestie absolutnie kluczowe, gdyż bez popadania w apokaliptyczny ton, dosyć łatwo można się zorientować, że jak na razie protestujący wygrali, i to na chwilę, zaledwie 2/3 jednej bitwy. Bez wątpienia czekają nas kolejne, a wśród nich najważniejsza: walka o to, żeby Polska pozostała pełnoprawnym krajem członkowskim Unii Europejskiej. Nazwanie obozu władzy „eurosceptycznym” jest bowiem daleko idącym niedopowiedzeniem, jest on radykalnie antyeuropejski.

Sienkiewicz

Dyktowane wynikami sondaży populistyczne oświadczenia prezesa Kaczyńskiego, wedle których Polacy są jednym z najbardziej euroentuzjastycznych krajów Wspólnoty, służą wyłącznie ukojeniu słusznego niepokoju, podczas gdy kolejne działania rządzących są jednoznacznie ukierunkowane na wyprowadzenie nas, w taki czy inny sposób, z UE. Strategie propagandowe są oparte z jednej strony na nieustannym straszeniu imigrantami i uchodźcami, z drugiej zaś na budowaniu i umacnianiu niechęci do innych państw Wspólnoty – w tym kontekście symptomatyczny jest powrót do sprawy reparacji wojennych, których Polska ma się domagać od Niemiec. Oprócz tego należy pamiętać o wszczętej przez Komisję Europejską procedurze kontroli praworządności, skoncentrowanej wokół spraw Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i KRS. Na to dodatkowo nakłada się niezastosowanie się przez polski rząd do decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE, nakazującej natychmiastowe zaprzestanie wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. Lekceważenie przez obóz władzy kolejnych decyzji ciał unijnych doprowadzi prędzej czy później do mniej lub bardziej dotkliwych reakcji z ich strony. Budowanie poczucia bezpieczeństwa na wsparciu obiecanym polskiemu rządowi przez Węgry może się okazać chybione, na co wyraźnie wskazuje chociażby wynik ostatniego głosowania na Przewodniczącego Rady Europejskiej – 27:1.

To głosowanie i kwiaty wręczone przez Jarosława Kaczyńskiego premier Beacie Szydło pokazują, że PiS świetnie się odnajduje w sytuacji, w której może postawić Polskę w roli oblężonej twierdzy. Od wstawania z kolan dawno zakręciło się w głowach: zła Europa chce odebrać to, co się nam słusznie należy, zatem jej nie potrzebujemy. W najgorszym wypadku cała publiczna maszyna propagandowa zostanie uruchomiona, aby doprowadzić do polexitowego referendum. W najlepszym Polska zostanie w Unii, ale nawet nie jako kraj „drugiej” czy „trzeciej prędkości”, tylko jako pozbawiony większości realnych praw satelita, samodzielnie skazujący się na coraz większą marginalizację.

W tym kontekście jeszcze wyraźniej widać, o jak gigantyczną stawkę walczymy i że nie możemy pozwolić sobie nawet na chwilę nieuwagi ani w przestrzeni polityki krajowej, ani zagranicznej. Tylko permanentna społeczna mobilizacja może dać nam cień szansy na to, aby uratować demokrację, państwo prawa, swobody obywatelskie i pozycję Polski na świecie. Bądźmy „no logo”, Dziewuchami, Obywatelami RP, Akcją Demokracją, Spacerowiczami, Ruchem 20 lipca albo zakładajmy inne przytomne ugrupowania lub partie, pamiętając, że w aktualnej sytuacji na jedną zawetowaną czy odrzuconą złą ustawę przypada średnio dziesięć uchwalonych.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 448

(32/2017)
8 sierpnia 2017

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj