To sprawa ogólnoeuropejska nie tylko dlatego, że Donald Tusk – z racji swojego stanowiska – wziął udział w paryskiej demonstracji w niedzielę 11 stycznia, wyrażając europejską solidarność moralną i polityczną. Po atakach zagrożone są porządek polityczny, bezpieczeństwo i państwowość, a odpowiedzi na te zagrożenia niełatwo ująć w wyraźne ramy.

Porządek polityczny

Obraźliwe karykatury nie wszędzie są akceptowane. Tak jest między innymi w Stanach Zjednoczonych, nie mówiąc już o innych części świata. Bluźnierstwo niekiedy uznaje się za przestępstwo, zaś rozmaite przekonania religijne chronione są przez wiele systemów prawnych. Francuskie czasopismo jezuickie „Études” wykazało się odwagą i śmiałą wizją, kiedy kilka dni temu przedrukowało antykatolickie karykatury „Charlie Hebdo”. Uzasadniając swoją decyzję, redakcja wyjaśniła, że niepokojące ataki nie mogą zachwiać postawami samokrytycznych ludzi wiary. Mieszkańcy Europy, nawet ci najbardziej wierzący, muszą być w stanie zaakceptować zróżnicowanie religijne i równe prawa swoich współobywateli. Oznacza to konieczność ograniczenia potencjalnej kontroli ze strony religii (jednej lub wielu) nad sferą publiczną oraz zagwarantowanie wolności jednostkowego wyboru. Wolność ta prowadzi niekiedy do odstępstw od wiary, konwersji religijnych czy nawet całkowitego porzucenia religii – nie wolno jednak pozwolić na próby ograniczania takich praktyk.

Bezpieczeństwo

Zagrożenia dla bezpieczeństwa pozostaną koszmarem spędzającym sen z powiek wielu Europejczykom. Nie z powodu muzułmanów jako takich, ale z powodu uciekających się do przemocy przestępczych reżimów w Syrii, Iraku, Nigerii i Jemenie, nie wspominając już o resztkach talibów prześcigających się w wysyłaniu przerażających komunikatów i wykorzystujących okrucieństwo do uzyskania legitymizacji dla pełnej i rygorystycznej kontroli religijnej.

To one dały impuls, który skłonił paryskich zamachowców do skorzystania z odpowiednich szkoleń i narzędzi, a także internetowych instrukcji informujących, jak zabić tak wielu ludzi. To nie ta sama sytuacja, a co w Kraju Basków i Irlandii w latach 70. XX w. Stajemy przed nowymi wyzwaniami. Terroryści nie działają już tak samo jak w czasach Carlosa Szakala. Ich ideologia jest niespójna, ale mimo to wciąż wierzą, że mają prawo zabijać.

Mieszkańcy Europy, nawet ci najbardziej wierzący, muszą być w stanie zaakceptować zróżnicowanie religijne i równe prawa swoich współobywateli. | Paul Gradvohl

Dla zapewnienia bezpieczeństwa niezwykle potrzebne są siły policyjne, lecz kluczowa staje się kwestia izolacji społecznej. A sposób, w jaki rozprzestrzeniają się pogłoski na temat „Charlie Hebdo” czy rzekomych żydowskich spisków mających na celu mobilizację społeczeństwa przeciw islamowi i na rzecz Izraela (mimo że podczas niedzielnej demonstracji Mahmud Abbas maszerował ramię w ramię z Donaldem Tuskiem), to jasny dowód zdolności pewnych grup do wykorzystania poczucia solidarności z ludźmi uznawanymi za muzułmańskie ofiary imperializmu. Pogłoski te to woda na młyn zarówno dla radykalnej prawicy, jak i lewicy, co z kolei prowadzi mnie do ostatniego wniosku.

Państwowość

Państwowość to temat, który trudno podjąć w ramach Unii Europejskiej, a naciski ze strony różnych krajów członkowskich na rzecz większej niezależności od Brukseli stanowią jedną z przyczyn obecnego politycznego impasu. Stajemy wobec oczywistej konieczności utworzenia wspólnej, o wiele bardziej zintegrowanej sieci bezpieczeństwa, co może się wydawać trudnym zadaniem dla państw narodowych, które pretendują do miana jedynych naprawdę potężnych instytucji w ramach UE. Tymczasem odpowiedzieć na zabójstwa możemy w dwojaki sposób. Pierwszym z nich jest powszechna mobilizacja na rzecz forsowania reakcji na poziomie narodowym – jednej za drugą. Drugi sposób to przemyślenie globalnych wyzwań z perspektywy wspólnych europejskich wartości.

Paryski marsz z 11 stycznia charakteryzował się tym, że nie zorganizowała go żadna instytucja. To była inicjatywa oddolna. Żadna partia nie mogła pretendować do pierwszoplanowej roli w tym przedsięwzięciu. Kilka dni później francuscy członkowie parlamentu odśpiewali wspólnie „Marsyliankę” po raz pierwszy od 11 listopada 1918 r. i do dziś zachowują się w bardzo odpowiedzialnie i powściągliwie, unikając niepotrzebnych sporów.

Z pewnością rozlew krwi nie jest przejawem starcia cywilizacji, a odpowiedzią nie może być krucjata przeciwko mniejszościom muzułmańskim lub ich izolacja. Do dziś płacimy cenę za niewłaściwą reakcję na ataki z 11 września. | Paul Gradvohl

Ale niezależnie od tego, co zrobi rząd francuski, najważniejsze zadanie wszystkich członków UE polega na tym, by z całą mocą podkreślić wspólne wartości, a nie jedynie poprawiać techniczny wymiar współpracy w zakresie bezpieczeństwa. Jeśli Europejczycy uważają prywatne szkolenie sił zbrojnych za praktykę, której tolerować nie można; jeśli sądzą, że prawo do posiadania broni powinno być pod kontrolą, zaś swoboda przepływu osób zostać zachowana, muszą wypracować nową, bardziej przejrzystą narrację obejmującą zarówno porządek polityczny, jak i kwestię bezpieczeństwa. Jest to podstawa państwowości. Musimy spokojnie przemyśleć te wyzwania. Musimy znaleźć nowe ścieżki działania. Z pewnością rozlew krwi nie jest przejawem starcia cywilizacji, a odpowiedzią nie może być krucjata przeciwko mniejszościom muzułmańskim lub ich izolacja. Do dziś płacimy cenę za niewłaściwe reakcje na ataki z 11 września.

Zacznijmy od spraw podstawowych, ale nie zapominajmy o ogólnym celu, jakim jest wspólne życie w zróżnicowanej Europie, potwierdzanie jej modelu społecznego i odnowionego systemu państwowości. Gospodarka i zamachy postawiły przed nami poważne wyzwanie. Obywatele i politycy w całej UE zadecydują, czy w jego obliczu poniesiemy porażkę, czy też opracujemy wspólne rozwiązanie. Z pewnością bierność nie jest już rozwiązaniem.