0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Temat tygodnia > Na „trupie” praw...

Na „trupie” praw kobiet? Nadchodzi konserwatywna lewica

Szanowni Państwo!

„Przeciętny Polak czy Polka nie odczuli żadnych negatywnych konsekwencji rządów PiS-u. Żadnych. […] Jeśli już jakaś lewica ma Prawo i Sprawiedliwość zastąpić, to będzie to lewica konserwatywna” – stwierdził Jan Sowa, dodając, że w Polsce lewica i konserwatyści mogliby się dogadać, ale musiałoby to nastąpić na „trupie kobiety”.

W rozmowie z Łukaszem Pawłowskim na naszych łamach, z wizji krakowskiego socjologa wyłania się taki obraz Polski, w którym roli dla lewicy obyczajowej – oprócz roli politycznego planktonu – zwyczajnie nie ma. Punktem programowym, który, zdaniem Sowy, jeszcze na długo nie spotka się z akceptacją wyborczą, pozostaje kwestia praw kobiet, gdzie żaden kompromis nie jest możliwy. Zatem każdy lewicowiec, który będzie chciał cokolwiek znaczyć w polskiej polityce, będzie musiał to zrobić właśnie „na trupie praw kobiet”.

Obserwacje intelektualisty kojarzonego z lewicą wpisują się przy tym w mocną zwyżkę sondażową Sojuszu Lewicy Demokratycznej (około 10 proc.). Partię postkomunistyczną niejednokrotnie krytykowano z lewej strony właśnie za konserwatywną lewicowość czy wręcz pseudolewicowość. Tymczasem wyrasta ona powoli na trzecią siłę polityczną przed wyborami samorządowymi, jak zauważa „Super Express”. I nie jest wykluczone, że w przyszłości lewica rządziłaby z konserwatywną PO.

Nic dziwnego, że słowa Sowy rezonują po dziś dzień, szczególnie na lewej flance sceny politycznej. Dla wielu ludzi lewicy intelektualista z Krakowa dopuścił się wręcz zdrady ideałów. Diagnozę o „trupie kobiety” mocno zaatakował Michał Sutowski na łamach „Krytyki Politycznej”, który, przyglądając się dynamice ostatnich wystąpień ulicznych w Polsce, w tym przede wszystkim czarnym protestom, i analizując badania opinii publicznej, stwierdza, że „istnieje potencjał dla polityki równościowej”. Co więcej, lewica – porzucając kwestię praw reprodukcyjnych – pozbawiłaby się swoich immanentnych wartości.

Prof. Magdalena Środa zaś, w rozmowie z „Kulturą Liberalną” , wykazywała, że „kobieca rewolta nie dotyczy prawa do aborcji, ale kwestii człowieczeństwa”. Poświęcanie jej na ołtarzu politycznych rozrachunków oraz ignorowanie stojącej za nią siły pozostaje efektem nieumiejętnego rozpoznania sytuacji.

Również na naszych łamach Jan Sowa bronił swoich przekonań i odżegnywał się od rzekomego cynizmu, podkreślając przy tym znaczenie ruchów emancypacyjnych oraz ich postulatów. Swoją diagnozę nazwał – no właśnie – „diagnozą”.

Czy słusznie? Już widać, że lewicowy wyborca nie musi jednak porzucać nadziei – po trzech latach, wśród sondażowych respondentów znów pada odpowiedź. Brzmi ona „SLD”, która już teraz pojawia się częściej niż hasła „Nowoczesna” czy „Kukiz’15”. Pierwszomajowa manifestacja – choć atmosferą przypominająca piknik – udowadnia prężność struktur Sojuszu, który najgorsze dni wydaje się mieć za sobą. Nie można też zapomnieć o bezkompromisowej partii Razem. Jednak ze względu na swój ideowy purytanizm, młodej lewicy ciężko jest przebić swój trzyprocentowy sufit – mimo że wciąż prezentuje swoją żywotność za pomocą coraz to nowych postulatów, takich jak świeża inicjatywa 35-godzinnego tygodnia pracy. Oto w sondażach SLD gładko zbiera trzy razy większe poparcie niż Razem.

„Jest taka prosta zasada w polityce: nie zagłosujesz na partię, która nie ma listy w powiecie. O, to takie proste! Tylko cztery partie w Polsce są w stanie wystawić listy w 350 powiatach: PiS, PO, PSL i SLD. Nie ma żadnej innej”, mówi Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący SLD, w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim i Filipem Rudnikiem. „Można do klubu Palladium ściągnąć wszystkich członków partii, ale jak jest ich 150, a trzeba wystawić 16 tysięcy ludzi na listach, to się nie da”.

Co jednak z młodą lewicą? Dlaczego SLD nie jest podgryzane przez Razem, które dysponuje wciąż niespożytkowanym „efektem świeżości”? I czy to faktycznie kwestia pokoleniowa – na lewicę o tradycji wywodzącej się z PZPR nie zagłosuje nikt młody, a na Razem nikt ze starszego pokolenia, bo Adrian Zandberg i Marcelina Zawisza wyglądają niewiarygodnie? Jeśli tak jest, może szansa leży w sojuszu tych ugrupowań?

Piotr Szumlewicz, szef mazowieckich struktur OPZZ, w wywiadzie z Jakubem Bodzionym i Łukaszem Pawłowskim mówi o konieczności połączenia sił: „Cały czas uważam, że koalicja SLD i Razem jest dobra dla polskiej lewicy, właśnie dlatego, że SLD ma swój biograficzny i tożsamościowy elektorat, którego Razem mu nie odbije. To jest partia, która stały elektorat ma na poziomie marginalnym”. Podobne tezy formułują inni publicyści, których trudno oskarżyć o brak lewicowej wrażliwości, między innymi Grzegorz Sroczyński i Adam Leszczyński. Biorąc jednak pod uwagę wzajemną niechęć, szanse na porozumienie są niewielkie.

Nie należy też zapominać, że popularność lewicy nie zależy jedynie od konfiguracji sceny politycznej, a również od tego, co szumnie nazywamy „wiatrem historii” oraz kondycją partii rządzącej. Czy PiS traci słuch społeczny, a w związku z tym tworzy się miejsce dla jakichś ugrupowań lewicowych?

Doradca prezydenta Andrzeja Dudy Andrzej Zybertowicz w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim i Jakubem Bodzionym dopuszcza możliwość pewnego rodzaju odbicia wahadła. Wiele zależy od odpowiedzi na pytanie, „na ile obecna w Polsce fala patriotyzmu młodzieży, zainteresowania żołnierzami wyklętymi, grupy rekonstrukcyjne, troska o zabytki lokalnej ojczyzny, na ile to szukanie tożsamości w świecie zgiełku – które ma też cechy mody – może się zużyć. Jeśli się zużyje, nastąpi porwanie w stronę lewicy obyczajowej”.

Czy faktycznie może się wyczerpać? Można bezpiecznie założyć, że i w przypadku rządów PiS-u dojdzie do zmęczenia formą i wymianą treści. Tutaj jednak pojawia się pytanie: na jakie?

„Polska lewica liberalna obyczajowo staje przed takimi samymi wyzwaniami jak podobne partie w całym świecie zachodnim”, pisze Łukasz Pawłowski we wtorkowym felietonie. „Okazuje się, że tak zwana „polityka tożsamościowa” w najlepszym razie nie porywa wyborców. Jak w tej sytuacji zdobyć poparcie, jednocześnie nie rezygnując z progresywnych poglądów?”.

I to właśnie pozostaje zagadką. Od dwóch lat straszy się – i prym w tym wiodą właśnie publicyści lewicy, a nawet niektórzy liberałowie – powstaniem radykalnego ugrupowania na prawo od PiS-u, które zaadaptuje konserwatyzm rządu i uradykalni go podług własnych potrzeb. To śmiała – i dość przerażająca – prognoza.

Czy konserwatywna lewica to szansa na inny scenariusz? I jaką cenę trzeba zapłacić za taki kompromis? Jeśli koalicja PO z SLD miałaby kiedykolwiek dojść do skutku, takie pytania przestaną być abstrakcyjne.

Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”

 

Stopka numeru:
Koncepcja Tematu Tygodnia: Redakcja.
Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Filip Rudnik, Jakub Bodziony, Grzegorz Błaszczyk.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 488

(20/2018)
15 maja 2018

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj