Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

KULTURA LIBERALNA > Krótko mówiąc > KUISZ: Czego nie...

KUISZ: Czego nie boi się „Kultura Liberalna”. W odpowiedzi Cezaremu Michalskiemu (II)

Jarosław Kuisz

Czego nie boi się Kultura Liberalna

Nie ukrywamy, iż Cezary Michalski zaskoczył nas swoim tekstem [link]. Cykl tekstów pt. „Czego boi się lewica?” oraz „Czego boi się prawica?” zaistniał dopiero w pierwszych odsłonach. Uprzedzaliśmy o tym fakcie, tak na naszych łamach, jak i w publikacji w dzienniku „Polska The Times”. O konfuzji nie może być mowy, na podsumowanie zaproponowanego tematu – naszym zdaniem – zbyt wcześnie. Co więcej, uczciwie należy zaznaczyć, iż Cezary Michalski został zaproszony przez nas do udziału w dyskusji – jeszcze przed opublikowaniem swojego felietonu. Zaproszenie podtrzymujemy.

Odnieśmy się do głównego zarzutu, dotyczącego nie opinii autorów – którzy na takim forum wygłaszają je przecież na własną odpowiedzialność – lecz ich doboru. Otóż podziały stosowane według klucza personalnego nie służą wymianie poglądów i przynoszą na ogół jeden efekt: zanudzania czytelników tym samym kompletem poglądów w ramach tego samego okienka wystawowego.

W nieoczywistych zestawieniach na łamach „Kultury Liberalnej” – zgodnie z nazwą – poglądy przynajmniej wdają się ze sobą w dialog. W ramach debaty toczącej się w demokracji taka wymiana poglądów jest poniekąd obywatelskim obowiązkiem. Brzmi szumnie i patetycznie? Razi czyjeś ucho? Jeśli tak, tym gorzej dla nas. To banalna codzienność. Przełamywanie pierwszych odruchów polemicznych kryje w sobie także szacunek dla drugiej osoby.

Polska takiej wymiany poglądów – którą proponujemy na naszych łamach – potrzebuje także po to, by odchodzić od zacietrzewienia różnych środowisk, które prowadzą do fantastycznego zjawiska masowego: „NIESŁUCHANIA”. W tym punkcie Cezary Michalski ma rację, gdy zwraca uwagę na konieczność rzetelnego poznawania poglądów i pracy wykonanej przez adwersarza. Na pewno stosuje się to do wszystkich.

Póki co „niesłuchanie” ma swój konkretny efekt w postaci blokowania dyskusji na te tematy, które radykalnie wykraczają poza lokalne podwórko. Niektórzy uważają, iż tracimy cenny czas. Być może. Trafniej, abyśmy napisali, że tracimy aktywnych i rzutkich obywateli. Wyruszają szukać szczęścia w miejscach, w których przyziemne problemy życia w skali mikro i makro już rozwiązano. „Głosują nogami”.

Jak widać, rozogniające emocje problemy przeszłości i spory układane wedle klucza personalnego – z perspektywy znajdowania się po drugiej stronie dowolnej granicy Polski, stają się dla rzesz rodaków błahe. Pozostawiają je na drugim planie i – trzymając się faktów – na co dzień wolą życie w Wielkiej Brytanii czy w Niemczech.

Cezaremu Michalskiemu natomiast chętnie zwrócimy uwagę, iż obok intelektualistów, prezentujących problematykę z lokalnej, polskiej perspektywy, doprosiliśmy autorów zagranicznych. Zastosował on tymczasem przedziwny zabieg: „reductio ad criticum”, jakby lewicy poza jego aktualnym środowiskiem nie było, a jeśli jeszcze jest, to powinno zostać wkrótce wchłonięte. To oczywiście nieprawda. Lewica w Polsce jest podzielona i o tym także warto debatować. Wobec wysokiej temperatury sporów w kraju warto zaś je nieco schładzać nieco szerszą perspektywą. Żałować pozostaje tego, gdy za adwersarzy wybiera się jedynie polskich autorów i nadmiernie dużo uwagi poświęca kluczowi personalnemu, który w sumie sprawia, że traci na znaczeniu, czy rozmowę prowadzimy na ten, czy inny temat. Dyskutujmy więc także z Hardtem i Walzerem. Przy dzisiejszych możliwościach komunikacji już od dawna nie jest to niegdysiejsze „gadanie do obrazu”.

Cezary Michalski wreszcie zwraca uwagę na to, iż: „W ostatniej kampanii wyborczej, właśnie z powodu silnej lewicowości społecznej, znaczna część środowiska KP zachowała się inaczej niż klasyczny liberalny salon warszawski (a nawet inaczej niż ja), wygłaszając neutralne komentarze pod adresem kandydata PiS-u i bardzo niechętne pod adresem kandydata PO”.

Jeśli tak, to krytykowanie samego faktu opublikowania przez „Kulturę Liberalną” gościnnego tekstu Bronisława Wildsteina jest chyba przesadą. Pozostajemy za pluralizmem opinii w ramach demokratycznego konsensu i liczymy na dalszą dyskusje.

* Jarosław Kuisz, redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 85

(35/2010)
24 sierpnia 2010

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj